11 września 2011

50% reedycji

Niespecjalnie lubię reedycje (zdecydowanie wolę pierwotne wydania), lecz uwielbiam niekiedy zastosować prowizoryczne odkurzenie kilku starych nagrań mojego autorstwa. Przecież ktoś mógł przeoczyć (szczególnie wakacyjne premiery ze względu na rozjazdy) przez niedopilnowanie przeze mnie nieprzemyślanej promocji. Jestem natomiast kolekcjonerem, który wchłania krążki, a wydania kolekcjonerskie wprawiają mnie w zachwyt.

Ubóstwiam inspirujące rozmowy, a dzisiejszy zabieg jest pośrednim wynikiem kilku z nich. Zamiary dzisiejszej publikacji rysowały się już od zamierzchłych czasów, ponieważ z dotychczasowych codziennych dialogów wywnioskowałem, że pewna rzecz została niesłusznie pominięta. Pewna nierozłączna zawartość mojej ostatniej produkcji – Aluzji. Kontynuacja Sugestii pod względem liczby pobrań nie zadowoliłaby nawet największych entuzjastów, większość z odbiorców zwróciła uwagę wyłącznie na utwory. Niedzielne południe stwarza idealną sposobność na publikację (perfekcyjnie wstrzela się w profil), ponieważ owa zawartość zajęłaby około trzech uncji moich publicystycznych brzdęków.

Wzburzony przez niedopatrzenie adresatów, przedstawiam wkładkę - nazwaną wówczas przeze mnie cyfrową prowizorką wymyślnej poligrafii. Zwłaszcza ze względu na zaangażowanie i nerwy włożone przez Oldzię, która podjęła się realizacji mojego kaprysu (dozgonne dzięki!). A nie chcielibyście, żeby szorstki połysk tej prowizorycznej poligrafii rzeczywiście błyszczał w waszych rękach? Szczególnie chwilę po włożeniu płyty w odtwarzacz, wyciągniętej z plastikowego pudełka… Tylko sugeruję…!

POBIERZ wkładkę

Fragment dla niezdecydowanych:
Dostajesz więc obraz ironii, satyry, nieco egocentryzmu, ale też część mojej osobowości, wrażliwości i intymności. Całość podana na tacy wykwintnie (wykwintność w pojęciu oryginalności, wyszukania, ponieważ to moje priorytetowe wartości). Leniuchy, bądź zwolennicy prostoty usłyszą ciężki przekrój rzeczywistości, nierzadko zresztą dołujący (część z lenistwa nawet nie spojrzy na ten słowotok), natomiast miłośnicy intrygi wezmą lupy za pazuchę i ze zwinnością Holmesa zrobią obrzydliwą rewizję, by znaleźć drugie dno.

Nie mogę w sumie zaprzeczyć, że go nie ma, ponieważ oprócz faktów, kierowałem się emocjami. Tematyka z kolei ma swoje jasne źródła zebrane z ulic, wiarygodne i autentyczne. Zatem Aluzja jest tylko igłą dla potężnie nadętej frustracji i kumulacji moich przeżyć, pasm niepowodzeń. Traktuję ją bardzo osobiście oraz symbolicznie, ponieważ zapowiada pozbycie się pewnego balastu, nie wartego przedstawiania szerszej publiczności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rzuć okiem na najpopularniejsze wpisy...

...jeśli jeszcze nie widziałeś pozostałych!