20 listopada 2011

The Rep Grows Bigga S01E02

Kolejną osobistością, która entuzjastycznie przystała na moją propozycję udziału w cyklu TRGB, jest reprezentant Siemianowic Śląskich – Revo. Tekściarz i wokalista (jak sam uważa) barwnego kolektywu Defe Defe. Obraz LP – swój własny debiutujący, konceptualny krążek, zrealizował do spółki z przyjacielem z Defe Defe – Przemyślem, odpowiedzialnym za ciężar produkcji w całości. Należy wspomnieć, że świetny krążek, na którym odkrył pozornie zwyczajną rzecz – także Flavor Flav ma prawo odczytać błędną godzinę z zegara.

Od tamtego czasu w obozie Defe Defe wiele się wydarzyło, lecz nie na tyle, żeby zaspokoić wygłodniałych fanów. Otrzymaliśmy dwa single zwiastujące album, którego daty premiery jednak nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Niestety. Sam Revo, oprócz licznych koncertów Defe na terenie Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, powziął realizację nad kolejną solową płytą. Wcześniej jednak otrzymaliśmy zwiastujący ją singiel W międzyczasie.

O nadchodzącej płycie, światopoglądach, słusznych podejściach i przeróżnych zagadnieniach, niekoniecznie z zatrważającą powagą, opowiedział Revo. Propagator Bardzo Znane Imprezy i 16M Studio, mc, smakosz (kolejność losowa). Rozgadany ekshibicjonista, dzisiaj wyjątkowo dla odmiany nie pod tłustym beatem.


Na Obrazie jesteś zamyślony, momentami wręcz melancholijny. Na singlach Defe Defe bardziej dorosły i niezależny. Kim naprawdę jest Revo?

Dziś jest starszą, mniej naiwną i idealistyczną wersją tamtej osoby. Spanie do południa, uczelnianą sielankę i nocny tryb życia zamienił na pracę od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 do cholera wie która. Smutne, prawda? Z drugiej strony, w kontekście samego rapu, jestem o wiele bardziej pewny siebie. Mówię tu zarówno o flow jak i o tym o czym nawijam w kawałkach. Rzeczy związane z rapem, o których kiedyś marzyłem, dziś wydają mi się być kwestią czasu. Wolę mieć takie podejście niż być grzecznym marzycielem.

Pseudonim Revo raczej nie od nazwiska ani samochodzików.

Ani od okularów, ani od firmy produkującej sanitariaty - bo takie coś też kiedyś znalazłem :) Kiedyś nawinąłem: Ludzie wciąż o historię mojej ksywy pytają / A ja po prostu miałem kiedyś t-shirt z Che Guevarą. Tamten T-Shirt miał napis Revolution, wisiał na wieszaku, a ja akurat nie wiedziałem jak nazwać swojego bohatera w grze, którą właśnie zainstalowałem. Jaka to gra - dowiesz się z nowej płyty :)

W międzyczasie znajdziemy na twojej nowej płycie? Czego możemy się spodziewać? Podążysz konsekwentnie obraną ścieżką, czy zmienisz diametralnie jej kierunek?

Konsekwentnie piszę o tym o czym mam w danym momencie ochotę, ale to chyba ścieżka każdego rapera. Ponoć na Obrazie przejawiałem ekshibicjonizm. Mogę śmiało powiedzieć, że teraz robię to z jeszcze większym rozmachem. Takie teksty pisze mi się najlepiej. Staram się dawać konkretne przykłady tego o czym rymuję, zamiast rzucać ogólnikowe slogany. Tak już mam. A skoro chcę pisać konkretnie, to siłą rzeczy muszę pisać o sobie, bo niczyjego innego życia nie znam przecież tak dobrze jak swojego. W międzyczasie było luźnym singlem, zapowiadającym nowy album. Nie sądziłem, że po 2 latach od ukazania się tego kawałka, płyty dalej nie będzie. Ma to swoje oczywiste minusy, ale i plusy.

Historia na podobieństwo Abradaba. Czy twoja płyta przypadkiem nie będzie nosiła nazwy Czerwony Album?

Haha, faktycznie Miasto jest nasze długo zaostrzało wtedy apetyt. Jakiś czas temu wymyśliłem patent aka koncept na nowy album. Z racji tego, że tak długo go tworzę, po drodze robiąc jakieś półtora roku przerwy chociażby na nagrywanie Defe, cały ten koncept jakoś przestał mi się podobać. Mówię o tym jak chciałem go zrealizować - skity, intro, outro itp. Teraz wiem, że będzie to po prostu płyta, bez żadnych przerywników, a spójna będzie nie przez opowiastki między kawałkami, a przez samą treść i brzmienie utworów. Tak więc patent zniknął, ale tytuł płyty, który z czasem podsunął mi pomysł na tytułowy kawałek, pozostaje niezmiennie ten sam - Rozmowa Kwalifikacyjna. A najlepsze jest to, że mogę do tego dorobić teraz nawet jakąś ideologię/ukryty sens/drugie, trzecie, ósme dno hehe :) Jak mi się będzie nudzić to wymyśle :)

Zadzwonimy do Pana. Ale ja nie mam telefonu?!. Pierwsze moje skojarzenie z tytułem, lecz po dłuższej chwili namysłu uważam, że mógłby zwiastować obszerny zbiór tematów. Zanim się jednak doczekamy, usłyszymy cię niebawem gdzieś gościnnie?

Dawno już nie nagrywałem gościnnej zwrotki na żaden projekt. Wręcz przeciwnie - ostatnio skupiam się na ściganiu gości, którzy mają znaleźć się na moim albumie. A nie, czekaj czekaj - faktycznie mam kilka gościnnych udziałów. W tym roku zaliczyłem 2 gościnne występy - jeden u rapera o ksywie Atut, drugi u Juuniorskiego. Nie wiem niestety kiedy te płyty się pojawią. Atut jest ziomem, którego znam poprzez studio 16M gdzie nagrywam wszystkie kawałki - polecam profil facebook.com/studio16m. Z kolei Juuniorski to młody wariat ze Świętochłowic, z którym najprawdopodobniej będę miał okazję współpracować w przyszłości dosyć intensywnie. Zaraz zaraz, jest jeszcze coś przecież - pamięć zawodzi - cholerne używki :) Jakiś czas temu dograłem się do dwóch kawałków na następną płytę PHFNG, którzy wg. własnej definicji są Żywą Legendą Katowickiego Hip Hopu :) Pamiętam jak wiele lat temu jarałem się ich koncertem pod sceną jeszcze wtedy starego Mega Clubu, a dziś nie dość że zaprosili mnie na swoje nowe wydawnictwo, to jeszcze album ten wyjdzie spod szyldu 16M - co cieszy mnie chyba najbardziej! Płyta ma wyjść całkiem za niedługo i jestem pewien, że będzie to jeden wielki kozak!

Myślę, że mnóstwo ludzi podziela wspomnianą definicję i cierpliwie czeka na album. Tymczasem kim są ścigani goście? Zapewne jednym z nich nie jest Harrison Ford?

Haha no nie jest :) nie wyobrażam sobie, że na płycie miałoby nie być chłopaków z Defe Defe, tak więc oczywiście znajdą się w jednym kawałku, w którym refren zaśpiewała jedna z moich ulubionych wokalistek czyli Flow - niemożliwie jaram się tym, bo tak naprawdę, nie znam za bardzo żadnych wokalistek, a bardzo chciałem mieć śpiewany refren na płycie. Tak więc, już na dzień dobry możliwość współpracy z artystą, którego tak bardzo cenię, jest czymś wyjątkowym dla mnie. Do innego kawałka zaprosiłem Skorupa oraz El Cookizo z ekipy Azizi Hustlazz. Zarówno jeden jak i drugi są całkiem odmiennymi stylowo raperami, ale wiedziałem, że efekt końcowy będzie zajebisty, no i jest. Prawie Jak to będzie mocny kawałek! Z Jackiem miałem już przyjemność nagrywać kilka lat temu, kiedy upichciliśmy kawałek Jestemetsej - jeden z moich ulubionych. Z kolei El Cookizo tak na prawdę jest tym, kto rozbudził we mnie pewność siebie, o której mówiłem wcześniej. I jest jedynym raperem jakiego znam, który zamula z wypuszczeniem płyty bardziej ode mnie, uwielbiam tego typa :) Kolejnym gościem jest Deix - raper i producent z Kostrzynia. Nigdy się nie widzieliśmy, znaleźliśmy się przez SoundCloude'a. Z jednej strony chciałem wykorzystać jego talenty producenckie, a z drugiej nagrać wspólny track. No i wyszedł z tego bardzo pozytywny kawałek - na ten moment mój ulubiony na płycie. Oprócz tych wymienionych, czekam jeszcze na wokale pewnej wokalistki, której imienia nie chcę zdradzać, póki wokale nie znajdą się u mnie na dysku. No i jest jeszcze Potok - mega talent, świetny gość, jego udział na płycie jest dla mnie wręcz obowiązkowy, ale nie wiem jeszcze do końca jak to będzie wyglądać. Jak to się mówi - dogadujemy szczegóły. Gwoli ścisłości - skrecze na płycie będą dziełem DJ'a Roki, ale nie uznaje go za gościa tylko jako pełnoprawnego współautora albumu.

Skąd pomysł na konceptualny Obraz, gdzie wówczas konceptualny album był zupełną rzadkością?

W zasadzie cały koncept to okładka i 3 skity, więc nie róbmy z tego żadnej rewolucji :) wydawało mi się, że dzięki temu płyta będzie bardziej spójna i chyba fajnie to wtedy wyszło. Na pewno nie wzięło się to z mojej pasji do malarstwa, bo takiej pasji po prostu nie przejawiam. Ot tak - znikąd wskoczył mi taki pomysł do głowy i chyba udało mi się go sensownie zrealizować.

Przed Obrazem postać Reva była nieco znikoma. Przynajmniej dla ludzi z zewnątrz. Tak więc co wydarzyło się przedtem?

Jeśli mam być szczery to nic wartego uwagi nie działo się przedtem. Filozofia to był mój 3 solowy tekst w życiu! Pisząc go, nie myślałem zresztą o żadnym albumie. Fakt - pisałem i nawet ze 2-3 razy nagrałem jakieś pojedyncze zwrotki, potem 2 solowe, do których nie warto wracać. Następne teksty już jakimś cudem złożyły się na LP. Jednak, w moim przekonaniu, dziś jestem niewiele mniej znikomą postacią. Od 2008r. nie chwalę się Obrazem i nikomu go nie polecam, bo nie chcę żeby album na takim poziomie był moją wizytówką. Teraz nagrywam nieporównywalnie lepsze kawałki. Zresztą - usłyszycie :)

Zgadzam się, ale połowicznie. A przedtem przecież był Czarny Piątek i Kocynder – rzeczy jak najbardziej warte uwagi.

Czarny Poniedziałek :) kawał mojego życia, mnóstwo fantastycznych wspomnień, właściwie to dzięki tym imprezom poznałem 90% ludzi, z którymi dziś na co dzień mam styczność, w tym ludzi, których dziś nazywam przyjaciółmi. Przez kilka lat współprowadziłem te imprezy zza konsoli. Ponadto w Kocyndrze grałem swoje pierwsze koncerty, kilkakrotnie sam organizowałem w tym klubie koncerty innych wykonawców i dzięki temu miałem okazję ich poznać. Zdecydowanie żadne inne miejsce nie miało na mnie takiego wpływu jak właśnie Chorzowski Kocynder. Tam też poznałem Przemyśla, bez którego nie byłoby Reva rapera.

O matko(!), Czarny Poniedziałek. Najbliżej zawsze mieliśmy do katowickiego Mega, także w sosnowieckim klubie dla bananowców odbywała się w piątki podobna, lecz niedorozwinięta impreza. Niemniej jednak, punkt dla ciebie. Tam poznałeś Przemyśla, co w konsekwencji sprawiło, że stałeś się pełnoprawnym członkiem Defe. Kiedy możemy się spodziewać albumu Defe Defe? Dwa single tylko zaostrzyły apetyt.

To jest niestety pytanie do całej Rady Czterech :) nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na nie w żaden sposób. Osobiście wierzę w to, że Defe Defe wyskoczy z mega kozackim materiałem, bo chłopaki są jedyni w swoim rodzaju, świetnie się dogadujemy, uwielbiam z nimi nagrywać i jeszcze bardziej koncertować, ale podawanie tu jakiegokolwiek terminu byłoby wróżeniem z fusów. Pieprzona dorosłość ;)

Pomyślcie o fanach, jednak pozytywny odbiór na koncertach o czymś musi świadczyć. Czym się inspirujesz?

Pytasz muzycznie?

Domyślam się, że muzycznie to ktoś z Native Tongues, a przynajmniej z gatunku conscious.

Kiedyś tak faktycznie było. Ale ostatnimi czasy mało na prawdę dobrych pozycji z tego obozu pojawia się rynku. Poza tym, wtedy inspirowałem się całym tym soulowym/funkowym brzmieniem i przede wszystkim tym, że oni nie gadają głupot. Teraz już nie czuję potrzeby wzorowania swojej tematyki/podejścia do rapu na kimkolwiek. Wiem o czym chcę pisać i staram się to po prostu ubrać w ciekawą formę. Np. od lat jestem psychofanem Royce'a i automatycznie całej ekipy Slaughterhouse (solo czy też w 4kę) - przez nich wkręciłem się w technikę, a nie tylko treść. Nie mówię że jestem nagle super rozpierdalaczem, ale Rozmowa ... pokaże progres, który myślę było już w jakimś stopniu słychać na singlach Defe Defe.. Od jakiegoś czasu intensywnie nadrabiam z twórczością Tech N9ne'a - to jest dopiero człowiek-sekator. Absolutny przemistrz! Niestety tak dobry nie będę nigdy :) Co do mojego ekshibicjonizmu, to myślę, że największy wpływ na to miał Classified i jego teksty o rodzinie, przyjaciołach, problemach, błędach, radościach, sukcesach, porażkach. On jest dla mnie raperem/producentem wzorowym. Uwielbiam tego typa! Dużo by wymieniać, zwłaszcza przez to że teraz słucham już każdego rodzaju rapu, byle był dobry. Gama artystów jest przeogromna, nie da się wszystkich ogarnąć. Rap ma się świetnie :)


Miewasz czasami kompleks tekściarza? Oglądając chociażby Wielką Bitwę Warszawską nie masz poczucia gorszego od nich?

Nie nazwałbym tego kompleksem. Rzeczywiście słuchając różnych raperów niejednokrotnie łapię się za głowę i myślę jak oni to zrobili?, nigdy bym czegoś takiego nie wymyślił itp itd. Ale nie demotywuje mnie to, wręcz odwrotnie - wierzę że przyjdzie taki czas, że inni będą tak myśleć o mnie. Jestem ogromnym fanem muzyki - jako słuchacz chcę żeby raper mnie miażdżył, bo niby z jakiego innego powodu miałbym chcieć go słuchać? Jeśli chodzi o WBW - najsłabszy freestylowiec jakiego znasz jest na pewno lepszy na wolno ode mnie, bo ja tego nigdy nie trenowałem, nie miałem na to zajawy. Oficjalnie przyznaję się do tego, że rymy na wolno to nie moja broszka. Co innego kabina/koncert - tam jestem u siebie :)

Mój sztab operacyjny doniósł, że kolekcjonujesz płyty.

Przez kilka lat kupowałem vinyle z albumami, które dobrze znam i lubię. Chciałem mieć na wosku płyty, które mają dla mnie największe znaczenie. Od niedawna musiałem z tym przystopować, bo jak to się mówi liczy się każdy grosz, a ja nie jestem już frywolnym studentem wydającym kasę tylko na przyjemności. Jak tylko poczuję nadmiar hajsu to na pewno wrócę do powiększania kolekcji, bo tak naprawdę większości swoich ulubionych albumów wciąż nie mam na vinylu.

Ale posiadasz z pewnością pośród nich jakieś białe kruki.

Nigdy ich specjalnie nie szukałem, zależało mi po prostu żeby mieć woski z moimi prywatnymi klasykami - całymi albumami. Jeśli miałbym wskazać któryś jako białego kruka to chyba znaleziony na allegro longplay Urban Thermo Dynamics Manifest Destiny, czyli album pierwszego składu Mos Def'a. Pamiętam, że nikt nie licytował go ze mną i kupiłem go chyba za 40 pln :)

I właśnie w takich chwilach zielenieję z zazdrości, naprawdę. Rzadki unikat za bezcen. A nadal jesteś tradycjonalistą w kulturze hip-hop? Bowiem dla przykładu niejednokrotnie choćby brudne południe wydało ważniejszy klasyk niż Nowy Jork w czasach złotej ery. Dopiero niedawno dostrzegłem ten paradoksalny bieg historii.

Zdecydowanie za dużo na 1szym albumie nawijałem o tym, kto wtedy moim zdaniem nagrywał dobry rap. Chyba myślałem, że przez to będę fajny, albo że dzięki temu łatwiej będzie dostrzec to jakim raperem sam jestem/chcę być. Przez to sam się zaszufladkowałem i teraz producenci wysyłają mi tylko samplowane bity, a ostatnio jeden nawet zapytał, czy będzie mi przeszkadzać jeśli bit będzie zagrany na żywych instrumentach, uwierzysz? Fakt, jak to się mówi klasyczny rap wpada mi w ucho najszybciej, ale w sumie też najszybciej mnie nudzi. Na szczęście ogrom wydawanych płyt nie pozwala mi się nudzić zbyt długo. Chyba nigdy nie byłem tak bardzo otwarty na wszelkie odmiany rapu jak teraz. Myślę, że przyszło mi to naturalnie - z wiekiem. Szkoda, że wcześniej sam ograniczałem się do jakichś rapowych kanonów, przez to wiele dobrych płyt przeszło mi pod nosem i dziś muszę nadrabiać. Powtórzę to co powiedziałem wcześniej - rap ma się świetnie. To już nie jest tak, że każdy znajdzie coś dla siebie, teraz każdy znajdzie całą gamę wykonawców, którzy zgrają się z jego gustem. Byłbym frajerem gdybym wciąż sam ograniczał się w tym czego słucham. Poza tym - to Ci nowi, świeży, pomysłowi wykonawcy powodują, że raper sam ma ochotę się rozwijać. A przecież o to w tym wszystkim chodzi - żeby być coraz lepszym.

Potwierdzam. Konkurencja elektryzuje resztę i wpływa na jej jakość. Moglibyśmy się odnieść nawet do prawa rynku w tejże kwestii. Wspomniałeś, że każdy znajdzie gamę ulubionych wykonawców dla siebie. Dlaczego jednak pochłaniane są masowo produkcje wciąż jednakowych artystów, tj. Evidence, Black Milk, J Dilla etc.?

Analiza tego wszystkiego pod kątem pytania dlaczego? nie ma najmniejszego sensu. Po prostu - oni trzymają wysoki poziom, a ludziom podoba się to co robią. Muzyka wywołuje emocje - tego się nie definiuje. Poza tym - porównaj Black Milka z 1szej płyty z tym co nagrywa teraz - jeśli on jest jednakowy, to ja już nie wiem kto nie jest :)

Black Milk jest żywym przykładem teorii progresu. Powinienem się lepiej wyrazić - jednakowych w sensie modnych, przodujących w gustach ogółu. Znalazłoby się kilku lepszych, zaś mniej znanych.

Sam sobie odpowiedziałeś jednym wyrazem - są modni. A pojęcia lepszy/gorszy są subiektywne. Każdy ma swoje jazdy, widać oni trafiają do większej ilości osób. Ja zawsze miałem gdzieś to, ile osób słucha jakiegoś wykonawcy, wystarczy mi że ja się nim jaram.

Niejeden przez starszego brata, inny przez deskorolkę. Jak poznałeś kulturę hip-hop?

Tak dokładnie to nie pamiętam. Wiem że zakochałem się w niej w 96r., kiedy usłyszałem All Eyez On Me, The Score i Księgę tajemniczą. Te 3 albumy przekonały mnie, że to jest to.

Lauryn Hill skusi każdego, ewidentnie! Najzabawniejsza historia związana z rapem?

Najzabawniejszej nie mogę Ci opowiedzieć :)

A najbardziej pamiętliwą mógłbyś? Tudzież najciekawszą. Zakulisowe wydarzenia bowiem od zawsze intrygowały…

Większość takich sytuacji to opcje w stylu musiałby tam być :) mógłbym Ci opowiedzieć o prześmiesznych próbach przed koncertowych w aucie w drodze na występ albo w studiu trzymając w ręce długopis/nożyczki bo mikrofonów zabrakło, a przecież coś w ręce trzymać trzeba :) Albo o nagrywkach w samych bokserkach i kicksach ze względu na temperaturę jaka wytworzyła się w kabinie - zresztą sam widziałeś zdjęcie :) Albo też o pijackich freestylach z Juuniorskim i Ymcykiem - przypominam że sztuka freestyle'u jest mi obca :) dużo tego się działo, ale myślę że najciekawsze sytuacje dopiero przede mną. Czekam aż jakaś Pani rzuci mi pluszaka na scenę - wtedy to się już chyba zesram ze śmiechu :)

Wielce prawdopodobne. W świetle niektórych fragmentów z występów Defe Defe, obrazek taki nie byłby niczym niezwykłym. Kiedyś natomiast wyjaśniałeś, dlaczego pozytywny hip-hop jest mniej popularny od ulicznej odmiany. Czy według ciebie powinniśmy generalizować, szufladkować? Przecież jeden i drugi nurt pochodzi najczęściej z blokowiska.

Hahaha - widze że jakimś cudem dogrzebałeś się do mojego pierwszego wywiadu ever :) faktycznie, było tam pytanie o te odmiany rapu, ale jego autor sam narzucił mi ten podział, więc po prostu się do niego ustosunkowałem, zamiast banalnie odpowiedzieć, że takich podziałów nie ma i że po co w ogóle o to pytać?. Nie wiem czy powinniśmy generalizować, wiem za to, że każdy z nas robi to odruchowo. Taka to już cecha ludzka. Kweli powiedział kiedyś w jednym z wywiadów, że scena jest na tyle szeroka, że jest na niej miejsce dla każdego. I ja się z tym zgadzam. Bo tak na prawdę to nieważne czy rap jest uliczny, klubowy, domowy, kosmiczny, podwodny czy jakikolwiek inny - ważne czy jest dobry czy nie. Najwybitniejsi artyści potrafią tych szufladek uniknąć robiąc rzeczy zróżnicowane, nieszablonowe. Niektórzy mówią, że w rapie liczy się oryginalność. Ale przecież oryginalność sama w sobie nie jest ani na plus ani na minus. Musi za nią iść jakość. Classified nawinął: ... We got underground cats who are trying to be different - that's respectable / But it's a fine line between being "different and good" and "different and pitiful" ... Zgodzisz się? Bo ja w 100%.

Jasne. Zresztą wiele rzeczy wymaga ciągłego szlifu jednocześnie. W tym tkwi istota tej kultury. Spełniasz się jeszcze w jakiejś pasji oprócz rymowania i palenia papierosów?

Kiedyś namiętnie grałem w kosza, ale to już niestety przeszłość, którą odkurzam raz na jakiś czas kiedy dzień mi na to pozwala.

Dlaczego akurat koszykówka?

I love this game :) Jak miałem 9 lat, ojciec dał mi książkę o pierwszym Dream Teamie - opis wszystkich meczy na Olimpiadzie, każdego z zawodników reprezentacji USA itp. Po prostu mnie wciągnęło. Jara mnie wszystko co jest związane z NBA (oprócz lockout'u). Nie zastanawiam się nawet dlaczego?.

Ot tak, zwyczajnie. Filmy o koszykówce również? Sport już nie jest moją mocną stroną jak niegdyś. Wskutek nie potrafię niestety wymienić tegorocznych finalistów play-off, ale do Kosmicznego meczu bądź Coach Carter uwielbiam wracać. Oglądałem nawet ostatnio pewną komedię z Andre 3000 i Woodym Harrelsonem, którą nieźle przyjąłem, mimo że nie była oskarowym arcydziełem.

Z różnych powodów jaram się zarówno produkcją Biali nie potrafią skakać co, ewidentnie głupim, filmem typu Eddie. Po prostu - jaram się koszykówką. Najgorszy film, w którym motywem jest koszykówka, jaki widziałem, jest chyba Crossover. Posługując się skalą ocen rodem ze spill.com daję mu ocenę FUCK YOU! :)

Skrzywdzono scenariusz, więc krzywdzący werdykt. Czy wiedza powinna być istotna? Nie mam na myśli celujących stopni w szkole, w której metody i sposoby dotarcia do młodzieży są karykaturalne.

Pytasz w kontekście tworzenia rapu?

W tym kontekście dobitnie wyjaśnił wszystko między innymi Małpa.

Stary, nie mam pojęcia o czym mówisz :)

Wymienił kilka najważniejszych osobistości dla środowiska i doradził nieświadomym słuchaczom, aby nadrobili zaległości związane z nimi. Uwypuklił, że wiedza jest ważna i stanowi piąty element kultury hip-hop. Teoretycznie skorzystał z wartości, które notorycznie propaguje KRS-One, Zulu Nation i inne organizacje. Problem występuje z błędną interpretacją osób, do których trafił. A trafił do sporego grona. Niektórzy przypisują mu, że wymyślił piąty element; pod teledyskami Brand Nubian widnieją polskie komentarze o treści kto od Małpy?. A słuchy, że Keith Murray jest wybitnym artystą, ponieważ nagrał z O.S.T.R. lub Jeru The Damaja jest obiecującym raperem tylko potwierdzają ułomność i lekkomyślność niektórych. Oświata nadal będzie zabijać kreatywność, dopóki nie zaprzestanie pierdoł podobnych do wstrzeliwania się w klucz. Zresztą, młodzież niechętnie podchodzi do szkolnictwa – częściej bierze przykład z idoli. Wiesz, że mógłbyś być jednym z nich dla niejednego młokosa.

Obym nigdy nim nie był! Ja po prostu rapuję. Wracając do Twojego pytania - tak, ma ogromne znaczenie. Mam szczęście, że urodziłem się w 83r. i patrzę na hip hop inaczej niż większość młodych słuchaczy, od których jestem często o dekadę starszy. Z tego co kojarzę, to mnie nikt nie edukował, sam to wszystko chłonąłem bo miałem parcie na to żeby wiedzieć jak najwięcej, znać wyjątkowych wykonawców itp itd. Uwielbiam oglądać wywiady z moimi ulubionymi raperami, można się z nich często dużo dowiedzieć na temat tego jak to na prawdę wygląda. Widziałem mnóstwo filmów dokumentalnych. Myślę że obserwuje hip hop bardzo świadomie. Poza tym znajdziesz hip hop jeśli chce Ci się go szukać.

Odnalazłeś również dyplom. Jak magister wpłynął na twoje powodzenie zawodowe?

Najśmieszniejsze jest to, że nie wpłynął w ogóle. Od razu po obronie pojechałem na rozmowę o pracę, na stanowisko, które nie miało nic wspólnego z moim wykształceniem. Na rozmowie usłyszałem, że mojego magistra mają gdzieś, byle bym dobrze gadał po angielsku. Dostałem tę robotę i męczę się w niej do dziś. Ale z magistra jestem dumny jak z niczego innego, bo swoje się namęczyłem żeby ten tytuł mieć.

Jednak okres studiów zakończony tytułem wsparł twoje lingwistyczne zdolności. Czyli oprócz uzyskanej satysfakcji, pozwolił poniekąd na Twoją znajomość z Masta Acem.

Cała ta znajomość sprowadza się do czekania na niego z telefonem w ręku, aż skończy sikać w krzakach na Kempie w 2005r., tylko po to żeby poprosić go o nagranie propsa na intro do albumu. Zabawna akcja, ale zgodził się od razu, rzucił 2 zdania do telefonu, a ja cieszyłem się jak małe dziecko. Pamiętam jak biegłem na pole namiotowe z telefonem przy uchu i słuchałem tego chyba z 50 razy z rzędu :)

Punkt za pomysł. Takie rzeczy robi się raz w życiu. Nadal rytualnie pijasz kawę?

Mało tego - piję jej więcej, głównie w pracy... wciąż ciężko mi jest rozpocząć dzień od śniadania, wolę wersję kawa + fajka. Czekam tylko aż żołądek się zbuntuje.


Spotkałeś się kiedyś z opiniami, że Następny Level to twój najlepszy album?

Haha :) znalazłem kiedyś na jakimś forum, czy w jakimś komentarzu, wypowiedź w stylu a myślałem, że to nowy Reno. W twarz nikt mi takim sucharem nie strzelił. Ale nie spinałbym się o to, raczej na wesoło. Bardziej krzywię się jak słyszę, że z twarzy przypominam Mieszka z Grupy Operacyjnej :)

Gorzej jakbyś spotkał Dodę (z ochroną) na ulicy i mogłaby tak pomyśleć.

Sęk w tym, że moim zdaniem ja go wcale nie przypominam haha :) Nie wiem co bym zrobił w takiej sytuacji, pewnie, skoro i tak wpierdol byłby nieunikniony, to połasiłbym się o jakiś durny tekst typu Pokaż cycki hahaha

Oprócz przemyślanych i dopracowanych tekstów dysponujesz rozpoznawalnym flow. Podzieliłbyś się przepisem?

Na prawdę tak uważasz? Pytam, bo nie dałem na razie zbyt wielu powodów żeby usłyszeć aż tak pochlebną opinię. To co mogliście usłyszeć dotychczas to przecież najprostsze z możliwych flow, wyróżniające się może tym, że rapuje wyraźnie i mam wkurwiającą wysoką barwę głosu. Dopiero nowa płyta pokaże, że zacząłem się nim bawić. Jeśli chodzi o teksty, to sprawa wygląda tak, że ja nie mam do tego jakiegoś specjalnego talentu. Po prostu siedzę i dłubie, aż wydłubię coś z czego będę zadowolony. Więc mój przepis może wydać się nudny - myśleć, szukać, pisać, poprawiać, kombinować, bawić się. Oczywiście potrafiłbym napisać kawałek w 15-30 minut, ale byłby to tekst jakich wiele, na tych samych rymach które już gdzieś słyszałeś, więc, jak to mówimy w studiu: jak ma być chujowe, to lepiej nie robić. Stąd też tak długi okres oczekiwania na mój kolejny album.

Znamy przykłady, gdzie coroczne nagrywanie albumu nie wywróżyło niczego dobrego, więc wspieram taką decyzję. Jest też druga strona medalu, taki Detox traci swą wartość przez ciągłe przekładanie premiery i zwodzenie. A wkurwiająca wysoka barwa głosu i wyraźne rapowanie to dla niektórych nieosiągalne rzeczy. Stąd naprawdę tak uważam, więc będziesz przeze mnie obserwowany. A czy ty obserwujesz lokalną scenę?

Jako lokalną scenę rozumiem scenę polską. Nie rozdrabniam się na konkretne regiony. Obserwuję ją na tyle na ile mi się w danym momencie chce. Nie ukrywam, że kiedyś śledziłem ją o wiele bardziej. Od dłuższego czasu jednak batalie o chwile wolnego czasu przeznaczone na sprawdzanie nowych albumów, wygrywają o wiele częściej wykonawcy zagraniczni. Jest ich więcej i chociażby przez odmienność językową i kulturową - są orientalni, a przez to ciekawsi. Poza tym - no jednak myślę, że nie możemy próbować porównywać skills'ów, tak mi się wydaje. Co nie zmienia faktu, że polska scena ma się lepiej niż kiedykolwiek. To, że nie znam wszystkich polskich płyt na pamięć, nie znaczy że nie sprawdzam tego co się ukazuje. Bardziej chodzi o to, że polskie płyty o wiele szybciej mi się nudzą.

Czyli przesłuchujesz płyty, niekoniecznie nagminnie słuchasz. Rozdrabnianie się na regiony rozdrabnianiem, ale naprawdę nie chciałbyś, aby Twój region był wiodącym ośrodkiem na mapie Polski? Oczywiście biorąc pod uwagę zdrową rywalizację. Tym bardziej, że śląska scena jest niedoceniana, mimo świetnej kondycji i swej specyfiki.

A nie uważasz, że dla wielu Ślązaków, właśnie południowa scena jest wiodąca? Mimo wszystko dzieje się tu dużo dobrego, Śląsk zawsze był inny, nadal jest, choć te różnice chyba już polegają na czymś innym niż kiedyś. Myślę, że nie ma co narzekać - każdy robi swoje, każdy ma swoich odbiorców. To słuchacze sami narzucają jakieś ograniczenia, tak jak ja kiedyś sam to robiłem, choć bardziej w kontekście zagranicznych wykonawców. Zamiast narzekać, lepiej nagrywać, a co będzie to będzie. Jeśli miałbym powiedzieć, że ktoś ogranicza popularność śląskiej sceny, to chyba bardziej słuchacze swoim podejściem, niż wykonawcy swoją twórczością.

Właściwie przejdźmy się tym tropem. Który raper jest najciekawszy w Polsce? Utrzymuję, że najlepszego nie można wybrać ze względu na różnorodność sceny.

No ja akurat mam swojego faworyta, a za nim kilka ex equo tzw nr 2-ich. Ale wolałbym nikogo nie wymieniać z ksywy. Niech to będzie moja tajemnica. Jeśli kiedyś będę na tyle dobry żeby nagrywać z raperami z tzw pierwszej półki, to wtedy będzie widać kogo cenię sobie najbardziej ;)

Podstawowe wartości, za które cenisz hip-hop? Przereklamowany już szacunek, a może bardziej w stronę kreatywności, świeżości, oryginalności?

Hop Hop nie wprowadza żadnych nowych wartości, bardziej prezentuje na swój sposób te, które już i tak znamy. Jest formą ekspresji, którą kocham i która wywołuje u mnie emocje, jakich żadna inna forma nie potrafi, mimo iż te pozostałe też potrafią być w swoich ramach kreatywne, świeże, czy oryginalne. Po prostu ta trafia do mnie dobitnie. To jest jedna z tych rzeczy, nad którymi się nie zastanawiam - czuję ją po prostu. Hip Hop jest piękny :)

Jesteśmy już u schyłku 2011. Jak go oceniasz? Prywatnie, twórczo i muzycznie.

Prywatnie i twórczo mogłem go wykorzystać o niebo lepiej, niestety. Muzycznie ten rok jest wspaniały, zresztą w ogóle - rap ma się fantastycznie!

Niestety do czasu, ponieważ nadchodzi koniec świata. Ufasz pogłoskom?

Nie jestem przesądny :)

Ja również, lecz utrzymuję, że wszelkie przepowiednie były jedynie jakimś symbolicznym odniesieniem. Przenośnią, która dotyczy prawdopodobnie jakiejś zadymy podczas Mistrzostw Europy w Polsce.

Zadymy może i będą, ale przecież nie przez jakieś symboliczne słowa sprzed lat :)

Chciałem usprawiedliwić przesądy. Zagłębie Dąbrowskie, region, w którym mieszkam, składa się z czterech głównych ośrodków: Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Będzin i Czeladź. Czy miałeś jakąkolwiek styczność z zagłębiowską kulturą hip-hop? Występowałeś w pobliżu? Współpracowałeś z kimś stąd? Ktoś zrobił na Tobie wrażenie? O kimś słyszałeś? Może jakieś przyjemne wspomnienie związane z tym miejscem?

Mam masę pozytywnych wspomnień związanych konkretnie z Sosnowcem. Znajomość z chłopakami z Urbenimy83 spowodowała po latach to, że dziś mogę o sobie powiedzieć, że jestem członkiem Defe Defe. Przemyśl wyprodukował mi całą solówkę. Od ponad roku nagrywam w studiu 16M, które mieści się w Sosnowcu. Moim świetnym ziomem stał się DJ Roka - największy zajawkowicz jakiego znam. Liczne zakrapiane czy też zadymione imprezy, fantastyczne reakcje publiczności na koncertach, mnóstwo hip hopowych głów - to wszystko kojarzę z Sosnowcem. Poznałem Szaha i Kaes'a oraz ich projekt z Bad Comics. Tu się naprawdę dzieje dużo dobrego! Aha - z łezką w oku do dziś uwielbiam słuchać Miro Mikrofoni. Co jest z Dene ja się pytam?!

Powielam pytanie - co jest z Dene? Kultura hip-hop w Zagłębiu ma ogromny potencjał. Posiadamy kilka nazwisk kojarzonych szerzej, upatruję w niej jednak perspektywę rozwoju, która zaowocuje w przyszłości i sporo namiesza. Kilka słów dla rozwijającej się sceny i młodych aktywistów, od starszego stażem kolegi po fachu.

Może i jestem starszy wiekiem, ale co do stażu to bym się kłócił - mam na koncie jedną solówkę, którą się nigdzie nie chwalę, kilka singli i gościnnych zwrotek na projektach, które mało kto słyszał. Nic jeszcze nie osiągnąłem żeby móc dawać innym rady. Jeszcze będzie czas ;)

Kłóciłbym się również. Z dwojga złego: Końcowe pozdrowienia rodem z kiczowatego talk-show lub komentarz do bieżących wydarzeń ze świata? Ewentualnie stawiam na Twoją inwencję twórczą.

Ostatnio oglądałem wywiad z Łoną i Webberem gdzie jako końcowe pytanie, dla żartu, rzucili: Jak żyć panie premierze?. No to ja się całkiem poważnie pytam o to samo!

Czekając na Dzień Świętego Patryka. Dziękuję za rozmowę i wszystkiego dobrego. Wytrwałości w tej kulturze, oczywiście efektywnej. Powtórne dzięki. Odwdzięczę się!

To ja dziękuję za zaproszenie, w sumie to Ty pomagasz mnie, promując moją osobę wywiadem, więc nie wiem kto tu komu powinien się odwdzięczyć tak naprawdę. Piona dla wszystkich czytelników. Skoro już mam okazję na lans to sprawdzajcie:



YO!

Sprawdzimy. Wartościowe rzeczy należy puszczać w eter! Idę na papierocha, dzięki!

* Wszystkie zamieszczone zdjęcia są autorstwa agencji fotograficznej Bardzo Znane Imprezy. Zapraszam na ich oficjalną stronę: facebook.com/BardzoZnaneImprezy


Przeczytaj The Rep Grows Bigga: Pilot


Latest tracks by Defe Defe

2 komentarze:

Rzuć okiem na najpopularniejsze wpisy...

...jeśli jeszcze nie widziałeś pozostałych!